"Nie widziałam cię już od miesiąca. I nic. Jestem może bledsza, trochę śpiąca, trochę bardziej milcząca, lecz widać można żyć bez powietrza!" Z pozoru mamy tutaj opisaną banalną historię porzuconej kobiety. Trzy pierwsze wersy są stylizowane na monolog wygłaszany do niewdzięcznego kochanka, który ją porzucił.
Maria Pawlikowska-Jasnorzewska "Miłość (Nie widziałam Cię już od miesiąca)" Nie wi­dzia­łam cię już od mie­sią­ca. I nic. Je­stem może bled­sza, tro­chę śpią­ca, tro­chę bar­dziej mil­czą­ca, lecz moż­na żyć bez po­wie­trza! (1926) #2 #codziennywierszomilosci ---> tag do obserwowania lub czarnolistowania. #wiersz #poezja #sztuka #milosc #wiedzmin źródło: Już kocham cię tyle lat Konstanty Ildefons Gałczyński Już kocham cię tyle lat, na przemian w mroku i w śpiewie, może to już jest Miłość Maria Pawlikowska-Jasnorzewska Nie widziałam cię już od miesiąca. I nic. Jestem może bledsza, trochę śpiąca, trochę bardziej milcząca,
Wszystkie kategorie Motoryzacja Telefony i akcesoria Komputery RTV i AGD Moda Dom i Ogród Dziecko Kolekcje i sztuka Sport i turystyka Allegro Kultura i rozrywka Książki i Komiksy Literatura piękna Poezja szukana oferta jest nieaktualna - może podobny przedmiot? zobacz więcej aktualnych ofert 9,90 zł Nie widziałam Cię już od miesiąca Pawlikowska16,89 zł z dostawądostawa we wtorek 17,72 zł Raz mnie widzisz raz nie widzisz24,41 zł z dostawą 23,76 zł Nie widziałem jak płaczesz30,46 zł z dostawą1 osoba kupiła 7,27 zł Nikt się nie trzęsie - M. Terlikowska13,17 zł z dostawądostawa we wtorek 26,01 zł DZIENNIK YOUTUBERA NIE MA LEKKO EMERSON MARCUS34 zł z dostawą 50,00 złK GIZOWSKA - NIE BYŁO CIEBIE TYLE LAT - NM58,99 zł z dostawą 7,59 zł Brent Weeks - Beyond the Shadows14,28 zł z dostawą 34,90 zł Tak Widziałem Niepokalaną42,89 zł z dostawądostawa we wtorek 24,96 zł Jeszcze nie dzisiaj - Sergiusz Sawin31,66 zł z dostawądostawa w środę 16,02 zł Wy mnie jeszcze nie znacie! - Leszek Mazan23,52 zł z dostawądostawa w środę 5,91 zł Dlaczego nie poczekałaś12,60 zł z dostawą 139,85 zł Vergissmeinnicht - Was man bei Licht nicht sehen k146,75 zł z dostawą 78,85 zł No One Belongs Here More Than You MIRANDA JULY85,75 zł z dostawą 56,00 zł Niemen - Czy Mnie Jeszcze Pamiętasz64,60 zł z dostawądostawa w środę 6,59 zł Nikt Mnie Więcej Nie Zobaczy - W Bieriestow12,49 zł z dostawądostawa w środę 8,99 zł Gwizd. Wesoły miesiąc maj - zł z dostawądostawa w środę 32,99 zł Do nieba nie można od razu - zł z dostawądostawa w środę WIDZIAŁAM CIĘ JUŻ OD MIESIĄCA Rok wydania1993Okładkamiękkaoferta nr 8255266452Opis NIE WIDZIAŁAM CIĘ JUŻ OD MIESIĄCAAUTOR: STRON: 128STAN (JAK NA ZDJĘCIU): DB+DODATKOWE INFORMACJE: --- Top produkty na Allegro od 24,27 zł od 22 sprzedawców od 13,90 zł od 5 sprzedawców od 19,99 zł od 1 sprzedawcy od 24,00 zł od 6 sprzedawców od 30,00 zł od 156 sprzedawców od 22,50 zł od 179 sprzedawców od 118,99 zł od 6 sprzedawców od 106,99 zł od 90 sprzedawców od 54,18 zł od 3 sprzedawców od 159,00 zł od 1 sprzedawcy od 39,42 zł od 197 sprzedawców od 35,90 zł od 2 sprzedawców od 239,90 zł od 3 sprzedawców od 34,64 zł od 1 sprzedawcy od 41,00 zł od 5 sprzedawców od 69,99 zł od 1 sprzedawcy od 55,60 zł od 65 sprzedawców od 94,99 zł od 1 sprzedawcy od 598,00 zł od 32 sprzedawców od 2 sprzedawców
Zmieniać się, żeby tylko nic się nie zmieniło. To łatwe, niemożliwe, trudne, warte próby. Oczy Miłość (Nie wi­dzia­łam cię już od mie­sią­ca) - Maria Pawlikowska-Jasnorzewska Nie widziałam cię już od miesiąca. I nic.
nazywali go słońcem wtorek, 26 czerwca 2012 Nie widziałam cię już od miesiąca. I nic. Jestem może bledsza, trochę śpiąca trochę bardziej milcząca lecz widać można żyć bez powietrza ! Autor: sylwia o 04:33 Brak komentarzy: Prześlij komentarz Nowszy post Starszy post Strona główna Subskrybuj: Komentarze do posta (Atom) Nie widziałam cię już od miesiąca. I nic. Jestem może bledsza, trochę śpiąca trochę bardziej milcząca lecz widać można żyć bez powietrza Maria Pawlikowska-Jasnorzewska Żal Gdy cię spotkałem raz pierwszy Mokre pachniały kasztany. Zbyt długo mi w oczy patrzyłaś Ogromnie byłem zmieszany. Pod mokre płaty gałęzi Polska poetka i dramatopisarka dwudziestolecia międzywojennego. Laureatka Złotego Wawrzynu Akademickiego Polskiej Akademii Literatury. Luźno związana ze Skamandrem. 10 kwiecieńŚnieg i słońce! A w słońcu koszula się huśta...- - - - - - - - uśmiechniętymi ustyA cup of teaZbombardowanym, bezdomnym, rannym... A gdy przyszedł...A gdy przyszedł już nareszcie jako prawda, nie jak senpodścieliła mu pod nogi swoich włosów zwiewny leAch, to nie było warte...Ach, to nie było warteby sny tym karmić uparteAeroplanAeroplan, najpiękniejszy ptak biały,leci w oddal, ponad chmur szarzyznę?AkacjeZ gęstwy białych akacji,jakby z dusznej stacji,Akacje w nocyTysiączne małe liście na drzewie akacjiw ruchliwych siwych włosach szeleszczą złowieszczoAkrobacje gąsienicyGąsienicazwija się i klęczyAkwariumIŚcierpnięty ze złości głowonóg o smutnych oczach starca,AkwatykiIKoła deszczu przędą się na wodzie...Alchemia baniek mydlanychZe słomki rozkrajanej na złocistą gwiazdęwyrasta pierwsza bańka: biała, mętna, nudna,AmazonkaGąszcz złotobladyjak zeschły wieniec myśl i możliwość buchająca pieśnią, o której sen ostrzegał radosnym półgłosem...&nbsAnioł i JakubJak Jakub z Aniołem, tak ja z tym wspomnieniemmocuję się nadaremnie,Anioł odszedłSkrwawione ręce, opalone skrzydła -Anioł usłyszał - "Odejdź! nic nie wskórasz."AnnGdy wróg na spadochronie, ranny, wylądowałPo niefortunnym locie, złamany i słaby,Anno DominiStyczeń:Z wód Styksu wypływa,Antoniemu SłonimskiemuCofa się fala,w dzień mojego życia,Argument kosmicznyPrawy poszedł na prawo,Nieprawy - na lewo,AstronomowieWzgardziliœmy surową ojczyznąi słodką, kuszącąAtlasNie odchodź, piękny Atlasie!Moje niebo na tobie spoczywa!BabciaZa lat pięćdziesiąt siądzie przy fortepianie(będzie miała wówczas wiosen siedemdziesiąt cztery)BabkaPierś moja coraz słabiej oddycha,krew moja coraz wolniej płynie,BajkaKról elfów, światem zatruty,Wichrem z daleka przywiany,Balet powojówZachód dogasa...Już się stroją,BarwyOto jest fiolet – drzewa cień idący żwirem, fiolet łączący miłość czerwieni z szafirem. –&nbBarwy narodoweBiało-krwawy,Krwawo-biały, lnianyBeatrycze1Krytykujesz rodaczki, w gniewie i goryczy,BerceuseOczy twe ciche są jeszcze, oczy twe ciche są jeszcze,kiedy mnie bierzesz w ramiona -Bez ciebieNudno jest tu bez ciebie. Nudno do obłędu!Jestem jeszcze wraz z wiewiórką i pieskiem,Bez tureckiRozwiane minarety,meczety, kopuły,BezpieczeństwoBoicie się o mnie? Dlaczego?Ach, życie jest burzliwe i złe nieskończenie,Biała damaBiała damo, przeźroczysta damo,lśniąca w krześle księżycową krzyżakPrzeszywszy kilkakrotnie pierś okrutną szczękązmotanej pajęczyną niechybną a miękkąBiały kwiatO tarniny bielańskie, głogi i ożyny,Storczyki w Lasku Wolskim, cenne i nieliczne,BliźniObce nam dzisiaj dawne słowo "bliźni"Więdnie jak róża i krwawi jak rana...BławatekWyciąg z bławatków, to znane collyriumNa przekrwienie spojówek, z których łza się stalowem, polewanem błocie,pełnem nieba, drzew i kamieni,BratkiGromadą Bratków Z Głębi CmentarzaWschodzą Umarli,Bratki cmentarneUmarli wychodzą z ziemigromadą bratków;Brudna wiosnaW okrągłych błotnych miskachz obcasów i kopytBukiJeżyny pajęczyny puszczają z niechęcią Burza IUciekają spłoszone chmury, Deszczowe unosząc brzemię, Burza IIPrzeżywamy dziś burzę, drzewa! ja i wy. Lecz ja szepcę słowa najcichsze, ButterflyBiała Mistress Pinkerton czeka przy sztachecie,lecz już Butterfly po ścieżce kroczy:Być kwiatemRozkwitają. Milczą pośród kij związane lub pną się na kratę...Bzy zerwane w nocyObudziłaś nas! Ach, ileż gwałtu,Ileż rosy nawalnej!Chciałbym zaśpiewać ciChciałbym zaśpiewać ci - lecz serce mi bije na trwogę,piosenkę cichą i złotą, jak kraje własne, kochane,ChinoiserieNie po to chcę jechać do Chin,by widzieć piękne świątynie,ChmuraW turkusowej sadzawcewśród chmur,Christmas cardsAngielko zacnego serca, która na bliskie już œwięta,Wybierasz powinszowania urzeczona nimi - zaklęta,Chustaki i serdakiWy na serdakach góralskich wyszyciaktóreście ziołom podobne znad drogiChwasty morskieRozrzucone dokołaChwasty o czarnych gruczołach,Chwiejność i zdradaJak płaszcz na haku w kajucie huśtanejchwieje się życie, omdlałe depresjiNigdy do dzisiaj, o wieczny spokoju,O ciszo śmiertelna,Chwila na werandziewicher u okiennic zgrzyta drzewa są raz głośniejsze raz cichsze Ciało szczęściaWtem, gdy się księżyc zachmurzył,dświękły kroki od wichry prędszeCieńByle ten obłok niełaskiz naszego słońca się zwlókłCień babkiStraszy, tren wlokąc z tyłu,w muślinach indyjskich z ty, matko,objuczona ciężarem,CiotkiCiotki nie były piękne, nie miały nic z dzielne, szczawiowe, barchanowe jestem w ciszy. - Nie chcę myśleć więcej- co mną jest gdzieś odeszło w jakimś tajnym celu -Cisza leśnaJak jednorożec z bajki, piękniejszy nad słowa, cicho i dumnie -ĆmaFotel i książki, i świeca z cieniemi nagle w świecy jęk pełen skarg:CnotyWszystkie cnoty miłe Panu Bogu &nCykorieFiołkowo-niebieskie tęsknotytwarzą ku ziemi leżąceCzarownica podlotekUsiądę, by zapłakać w najciemniejszym ręce,Czas krawiec kulawyCzas, jak to Czas, krawiec kulawy,z chińskim wąsem, suchotnik żwawy,Czerwony zegarBiją śpiesznie zegaryterczą, tętnią i kują,Dębowe liścieO, nie myśl o wawrzynach,Kiedy siedzisz pod dębem,DniŻycie moje wstawione w cieńwiędnie bez światła mięsożercówDla nich ryby skrzelami pracują w szaflikku,mając na ustach ciszę i krwawiące słońcaOko Trójcy, słońce złotorzęse!Leczniczą Twoją, ponadfiołkową źrenicąDom na modrzewiuNa niebotycznym modrzewiu, modrzewiu o lekkich włosach, Drzewo genealogiczneWiem, żeś ojczyzną moją, o morze prześliczne!Jak krew mi własna szumi twoją głąb słońcaKogut padł dzisiaj martwy piejąc “kukuryku", jęk się rozległ na dachach, w oknach i na wieżach&nbsDywan perskiKwadrat żółty żałośnie stał na czarnej plamie,patrząc, jak krzyże białe idą w ramie w widzę jednym okiem,nienawidzę przeciągów,DziadzioDziadzio siedział w pracowni przed sztalugą,palił cygaro,Dzień - SzpitalCichy Dzień. Dzień Przytułek. Litościwy pod latarniąPomijacie mnie wy, bladoocy,źli mężczyźni z parasolami... Epitafium zakochanejObłuczona światu i jawie,Ziemskim okryta całunem,ErotykNa rozrzuconych poduszkach z rajskich, jawajskich batikówumieram słodko, bez żalu, umieram cicho bez kFatamorganyTęskny Tyńcu, srebrna skało Kmity, Druidyczne moje Bielany,Film amerykańskiGrają skrzypce, a w skrzypcowy amarant wjeżdża cowboy, wspaniały bandyta. FinałCzytelniku, żegnam cię z żalem!Jeszcze chwila: - mnie z tobą - a miłość zapłonie!Fiołek to słowikSerdecznym liściem ogrzane, Chcąc miłości aksamit wysłowić - FotografiaGdy się miało szczęście, które się nie trafia:czyjeś ciało i ziemię całą,Gdy pochylisz nade mną...Gdy pochylisz nade mną twe usta pocałunkami nabrzmiałe,usta moje ulecą jak dwa skrzydełka ze strachu białe,Gdybym ja była tym aeroplanemGdybym ja byłatym aeroplanemGobelinW gobelin modro-zielony, w gobelin żółty i siwy dajcie mi uciec, o ludzie!Górski osetNa szczycie górski oset, ta rycerska róża. Jak polip srebrną piersią objął ciepłe wzg&oacuGóryJak ciche są te góry, gdy leżą pod śniegiem, zaszyte w biały całun kosówkowym ściegiem!&nbGorzka zatokaSzeroki, wesoły, wysoki,nieulękły marynarzu siłaczu!GradChmury błyskawicą podpiętei grad lecący na głowęGwiazdyChoć na ziemi i szczęścia i mocy tak mało,na niebie zawsze to samo!Gwiazdy dzieciństwaDo kołyski dano mi przed latygwiazdki - tanim równe błyskotkom...Gwiazdy spadająceZ twoich ramion widzę niebo drżące rozkoszą...Spadłą gwiazda. I druga, i trzecia. Prawdziwa to epidemia!Gwiazdy zdwoiły pracęGwiazdy zdwoiły pracę,szepcząc ziemi:Hej, moje młode lataHej, moje młode latanie zobaczyły świata!HeliotropTo, co się nie da powiedzieć, co nigdy powiedziane nie będzie, trzepotało się przez krótką chwilęHistoria o admiraleKiedyś mi o tym mówiłygarbate kościelne babki...Historia o czarownicachŚwieciły trzy księżyce,Leciały trzy czarownice. Historia o KowalachJechał Kowal na Kowalujakby koral na koralu. HuraganNiebo się gniewa, obłoki nadbiegają w tłumie! Imię tej wojnyNazwijcie ją, jak chcecie, Straszną czy Obłędną,Wojną Maszyn, Narodów czy Ras. Wszystko jedno,Jak lew"Walczył jak lew, jak tygrys!"- jest w takiej pochwaleCześć dla szponu drapieżcy, kiedy krwią ocieka,Jaki jest motyl?Jaki jest motyl?Złoty, śnieżny czy lekkomyślny?JaśminPatrz, już opada jaśmin, który w ręku niosęlecz w twych ustach płatki jaśminujazz bandmówisz że jazz-band jest dzikiże płacze jak wicher w kominie JesieńChodzi w szalu czerwonym i się w owalu (II)Jesiennego krwotoku nic już nie powstrzymaczerwień kapie z parku na ulicę...Jesień (III)Zardzewiałe róże jesienipatrzą w przestrzeń białą od deszczu -Jesień (IV)Gąszcz złotobladyjak zeschły wieniec dębowy,Jesienne nieboJesienne niebo słodkie, pełne łaski spowite w szal kaukaski, Kim jestem?kim jestem bez mojegoświadectwa , dobrych ocen,Kobieta - IkarKobieta-Ikar leci dłużej, bo jest ją unosi i wiatr ją chwyta pod w morzu1W czarnym trykocie lśniącymKobieta, która czekaCzeka, patrzy na zegar swych lat,gryzie chustkę z mnie znów przepuścisz, Floryjańska Bramo,Cała w świecach, z tercjarką odwiecznie tąKrokusy INarciarze, roztęczeni jak falanga duchów, Zjechawszy z gór w dolinę,Krokusy IIKrokusy wyskakują z ziemijak wiolinowe nuty,KrowyUśmiechnięci, obojętni i zdrowikrążycie spokojnie w pobliżuKsiężycAkacja na ruchliwych palcach liści liczy, ilu ludzi przeżyła. Okna błyszczą złotem. Kto chce żebym go kochałaKto chce, bym go kochała, nie może być nigdy ponuryi musi potrafić mnie unieść na ręku wysoko do dzisiaj kocha...Dziś dla miłości nie róże, lecz osty,Nie masz już dla niej łatwych dróg i prostych!Kurze łapkiI już kurze łapki na skroni? Ach, czas jak gdacząca kura Kwiatki z WaterlooWiersze moje jak kwiatki krótki zapach ślą,jak kwiaty tracą précieuseWidzę cię w futro wtuloną,wahającą się nad małą kałużą,Laura i FilonA jawor był szumiący, ponury i siny, miał dużo, dużo liści, jak drzewo na sztychu. LenartowiczZłotniczeńku ty na niebie,chcę pić życie, nie mam z lata pobladły,Liść złoty z wiatrem list dostał. Komuś serce czytać pod kwitnące i ListonoszJest listopad czarny, trochę złoty, mokre lustro trzyma w ręku ziemia. ListyDo pieca, miłosny zeszycie!DO pieca, listy - stos cały!Listy (II)Pani traci już wszelką powagę: Czyha w bramie na listonosza! LunatykIdzie miesiąc przez niebo, o chmury się potyka, mocno świeci w czarnym bezdrożu -Lwy w klatceLwica senna i naga nie czuje więzienia,leżąc spogląda w oczy lwu, panu Łabędź jak znak zapytaniawypłynął na staw przeźroczy...Łodzie bez wiosełO tej porze akacjowe strąki spadają i płyną z wiatrem, Madama ButterflyGdy Butterfly leżała na macie słomianej, jak owoc przekrajana ciosem harakiri,MadrygałWdzięczne oczy, złote lampy, blasku jedyny — palcie mi się, świećcie mi się długie liściu leży kwiatdrzemiący,Maki obrodzą po wojniePola bitwy, pobojowiska, legendarne, przyszłe uroczyskaMarina1Szum morza w otwartym oknie budzi mnie w nocy amerykańskaNad błękitną morską wodę skaczą gwiazdy zewsząd, niebo modre też jest w gwiazdy i w czerwone pasy. MelodjaAni dalekoani bliskoMewaTęsknota nade mną mnie skrzydłem i żurawiePilnujcie, pilnujcie ostatnich dni lata,kiedy jeszcze zielone bije zegar chwile,MiłośćNie widziałam cię już od nic. Jestem może bledsza,Miłość (II)Wciąż rozmyślasz. Uparcie i w okno i smutek masz w oku...Miłosny uściskPatrz! jedna z gwiazdleci jak głazMiss AmerykaI cóż ci z tego przyjdzie żeś miss amerykąże masz cialo wenery a twarzyczkę kotkaMłodziMy bez serca młodzi a już starzychcemy tylko tańczyć i milczećModelkaJak stos pereł świeci w kącie modelka,wśród głów, sztalug, papierów, jaśniejąca i wielkaModlitwaO pocałunku, któryś jest w niebierazem z duszami bzu i jaśminu!Moja miłośćMoja miłość przeszła w wichr wiosenny --W wichr wiosenny -- me szaleństwo w burzęMólMól ogląda mód żurnaleI podziwia suknie, szale,MorzeMorze jest całe w koła oczu ćmy lub sowy,całe w drżeniach jedwabi, białym szytych ściegiem,Morze i nieboFale świecą jak szkiełka czeskiei szepcą, by się morza nie bać,Morze w dzień pochmurnyDal szczotkowana brązową ulewą,fale w baranich runach,MotylDotknęłam pana jak motyl egretąprzepraszamMrowiskoZ wysokiej patrzę wieży na ludzkie mrowisko,Gdy się pode mną w dole rozpościera nisko,MrówkaWlokąca ciężar nad siły, mrówko samotna na ścieżce!Muzyka gwiazdPrzełożono na muzykę światło Wegi... Był to jakby Szymanowski Na srebrnym balkonie pękatym,Na ciepłej niebieskiej łąceNa ciepłej niebieskiej łącepasą się białe zająceNa zaduszkiZardzewiały pąk róży, fiołek purpurowy,Ziarna maku z uciętej, niegdyś szumnej głowy,Najpiękniejszy wiersz...A gdy przyszedł już nareszcie jako prawda, nie jak sen,pościeliła mu pod nogi swych włosów zwiewny lenNajpiękniejszy...Związać cię,piękny,różową prawdą,niebieską blagą,jak wiąze powój dwubarwnym kwiatem muru pierś NarcyzNad sadzawką oprawną w modre rozmarynyklęczałem, zapatrzony w moją twarz młodzieńczą,NastrójZa oknem wygląda świat jak batystu szarego szmat, Nie wróce więcej"Nie wrócę więcej! Niech mnie Bóg odrzuciDaleko w gwiazdy! Gdyż mnie świat ten smuciłNiebieskie migdały 1922Moja miłość przeszła w wichr wiosenny -w wichr wiosenny - me szaleństwo w burzę -Niebo a kapeluszeNiebianki śpiewające w szczęściu niewesołem!Nie macie parasolek ani kapeluszy!Nieco o domowikuDomowik, po japońsku Fukurokoju,bardzo pożyteczny, gdy jest z zgodzie z nieobecność jest jak tłumy ludzi -Wszędzie jej pełno. W ogrodzie i jaśnieje wieniec: galaktyka...Oto zanosi się na śpiew słowika,Nietoperz1Gdy już zmierzch wonne olejki w tęczowe niebo wetrze,Nigdy w oczy nie spojrzę...Nigdy w oczy nie spojrzę kobiecie(w sto lat po mnie zakwitną krokusy),NikeTy jesteś jak paryska Nike z Samotraki,o miłości nieuciszona!Noc letniaGwiazdy zdwoiły pracę, szepcąc ziemi: O biskupie fiołkowymBył raz biskup fiołkowy,urodzony w Cioci co się otrułaCiotki nie były piękne, nie miały nic z wróżek. Były dzielne, szczawiowe, barchanowe żony. O kacie październikuUcięte złote ręce lecą z wysokich klonówO NiejBosko śmieszna Miłości!Potworze, kaleko!O śniegu w lecieW dniach upału, w gorączkowym śnie,Na morskim brzegu,ObrazekNa piasku, z chmurami za sobąsiedzą dziewczynki w na skrzydłach1Ćmy srebrne, ślepe i ciche, lecą w ogniste sidła,OfeliaAch, długo jeszcze poleżęw szklanej wodzie, w sieci wodorostów, OgródGdy wiosna zaświta,jest w ogrodzie raz ciemniej, raz wyglądałoOknem wyglądało,stawało przed bramą,Olejne jabłkaJabłko z modrym konturem, kwadratowo krzywe,pociągnięte zielenią, którą kraplak plami,Owad ludzkiUważajcie, jak dzisiaj trudno się dogadaćz bliźnimi na tym świecie? - Zmienia się oczy, krągłe paciory,kąpane w niebie w dawne wieczory,Pantofelki szklanePantofelki szklaneskrami malowane PaździernikBrzozy są jak złote wodotryski. Zimno jest jak w ostatnim liście. Perły dębowej słabościW kopule dębu gruzły błyszczą chore. Spada liść z perłą. Groźny to ornament! PlantyI gdzież jest drugie miasto tak liśćmi pokryte,Jakby strzechą zielonej wokoło dachówkiPlaża w nocyCicho jest całkiem od gwiazd do palm, od palm do cieni...Na końcu świata, nad morzem zwieszony świat się zielPocałunek słońcaPocałunek słońca jałowy jest, choć złoty -spojrzenie kwiatu cudze, choć rzewne -Pocóź jechać do TurcjiKule z puchu wśród trawy błyskają jak świeczki, i ogród drży marzeniem od haszyszu łagodnie się ze mną obszedł Maj bladolicyi Wrzesień z kukurydzianym długim złotym włosem -Pod kościołemNiebo pobladło z tęsknoty,złote liście toczą się kołem...Poduszka z chmieluZ wielu powodów i dla smutków wieluChciałabym dzisiaj mieć poduszkę z wielki indyjski wódz czerwono-czarny, w piórach drżących najcudniej, lśniących najoPortretUsta twoje: ocean różowySpojrzenie: fala wzburzonaPrawo NieurodzonychPosłuchajcie nas, nieurodzonych,Dotąd cichych, dotąd bez obrony-Przebyta drogaSłońce stanęło w zenicie:oglądam się na przebytą drogę:Przeciw "keep smiling"Ach, nie szukajmy zapomnienia, pociech,Zębów nie szczerzmy przekornie, wbrew fali,PrzeszłośćPrzeszłość jest jak woda w stawie:ciemna, gęsta i umierający chowa się, ucieka,by go nie ujrzał nikt w świecie,Ptak (II)Siedzący serdecznieu drzewa na rękuPtaki wiosennePtaszek na sztacheciesąsiedniego ogroduPtaszekPtaszek idiota, głupszy, niż się zdaje, Ptaszki japońskiePtaszki japońskie malarza Hiroszige, o brzuchach puszystych, o skrzydłach zębatych, Pyszne latoPyszne lato, paw olbrzymi,stojący za parku kratą,Ranny ptakJakiś ptaszek o świcie oszalał, zwariował, to się porwie z gałęzi, to o ziemię ciśnie, Raz ktoś, oślepłszyRaz ktoś, oślepłszy, chciał się ludziom zwierzyćze swej tęsknoty za kolorem trawyRobota Anioła StróżaGonił cię mój anioł stróż po świecie, o mój Drogi,biegł wciąż za tobą przez lasy, przez RopuchaRopucha wyszła z trawy i siadła na ziemi,przeciągnąwszy się z trudem przez zeschnięty tym parku pobladłym bez śmiechu i gościprzy róży rozkwitłej dla SafonyBudda głosił naukę swoją bez nadziei, Ezechiel z Jeremiaszem ciskali gromamiRóżowa magjaNa złocistej fajercespalę różową różęSamobójcaSkoczył w morze ciemne i się po taflach cienia. Samobójstwo DębuDąb samotnik spoglądał dokoła z pogardą! Poznał życie, kto widział generacyj tyle! Seans szybNoc, mróz i medium, śpiący księżycseans przez sen ku tobie,w twe słodkie ręce obie...Sen opacznyIdzie węglarz zgarbiony, pod koszem się kłoni,przez czarny, czarny śnieg -Sen strasznyZadzwońcie przed bramądzwoneczkiem z Loretto!SerceZwrócono mi moje serce,dane w olśnieniu złotem...Skarga LauryWięc skończone wszystko między naminie zobaczę cię więcej na ziemiSkazańcySpojrzenia, półuśmiechy, czary kilku minut,ruchy, błyski, wiosenność rozmarzonej róży,ŚlepaŚlepa jestem. Oślepiona nie wiem, prócz, że pachną gromnice,zawiesili wieńceSłońcu w hołdzieBył czas, gdy czczono Słońce. Przez wiele stuleciBudowano mu wieże, złociste ołtarze, SłonecznikDorastamy do twojej wiedzy, Wysokiej wiedzy solarnej, Słowik i świtGdy przed świtem słowik śpiewa, drzewa w cieniach rękę po ogrodzie chodzi Pan Bóg z są dzisiaj nieswojebzy są jak chmury krzyżykówSmutny Ktoś i biedny NiktKtoś ma dziś serce choreW tę zimną, nocnąŚpiew słowikaBiałe trawy z wiatrem płyną, dachy lśnią grynszpanem,słowik skryty w drzew obłokach wykwita pytaniem...Spóźniony listMoże kiedyś, nieoczekiwanie,przyjdzie list ten. I nic się nie kobietaZmęczona, ledwie idzie,na kiju się opiera,StarośćLeszczyna się stroi w fioletową morę, a lipa w atłas zielony najgładszy... StraszydłoPapierośnica trzasła -temat się rozprysnął,StwórcaA więc mnie nikt nie przeprosi za wszystko to, co się stało? Nikt się nie będzie tłumaczył, że nie m&oacŚwiat jak mydlana bania...Świat jak mydlana bania,na słomce wisząc Bożej,ŚwiatuŚwiat ten jest dla mnie i jam jest dla świata,który ciężarem serce mi rozgniataŚwitZazieleniło się stalowe niebo porosło trawą brzegiem gór wypełzły smoki granatoweSyrenyOgród nad morzem pachnie słodkim groszkiem,na brzeg wpływają rozpienione się w ogrodzie do trawnika tulą,drudzy rosną na wspólnej grzędzie,Talerz z KopenhagiZ okrągłego siwego morzawychodzi chłopiec nagiTancerkaTe dwie zmarszczki przekreśliły cię skryciei choć tańczysz z beztroską motyla,Tańczymy dalejWszystko to takie proste tak szczere jak dąb jesteś szumiący wesoły TapicerNad łóżkiem samotnej kobiety,dla której nie ma już rady,TeatrZza czarnej portiery wysuwa sięDama w czerni i chustkę złotą w zębach ssie,TelefonSłuchawka hebanowa na długim, zielonym sznurze, w której się tercząc dziwny cud biegła szybko ze sztyletem po drucie,jak tancerka z parasolem po linie,TitanicTańczyli sny wachlarze brylantowe tęcze ktoś komuś szeptał w tańcu: tak - na śmierć i życie - TopielecPuśćcie ręce moje. Czego chcecie?O, kiedyż oni odejdą?Trzeba chodzić w mascePoszłam w masce zwinięta w pelerynę ciemnąz oczami zwężonymiTu jestem - w mrokach ziemiTu jestem- w mrokach ziemi i jestem - tam jeszcze. W szumie gwiazd, gdzie niecały w mgle bożej się mieszUmarła lalkaLeżę dumna, jak infantka zmarła...Teraz wreszcie po zabawie z ziemi jak gdyby do morzaw gorzkie i czarne znużone jak muły wloką się po żaluzje pukają kanikuły...W pajęczynieGdzie się mglista kończy pajęczyna?Gdzie się biel jej przerzedzać poczyna?WestchnieniaMorze jest dzisiaj smutne. Westchnienia się żaląprzy brzegu porośniętym siwozłotą MarambaJest słodki jak banany i jak ogier gorący,Wielki WózWędrujemy cygańskim obozem,nocujemy w gwiaździstej grozie,Wiersz ukradzionyBór zastygł w kościół z żelaza i rdzy -w kopule niebo b3ękitne jak chabryWierzba przydrożnaPolska wierzba, krzywa, pochylona,Piorunami trafiana raz po razie,WiosnaW parku, wkoło jakiegoś nudnego popiersiazakwitły bzy jedwabne, ciężkie -cała Persja!WodaSzklanym łukiem drżą fontanny, źródła skalane dźwięczą,pluszczą krople: jedna, druga, trzecia, czwartaWojna to tylko kwiatTo tylko straszliwy kwiatRośliny, która jest Życiem; Wszystko zależy od ciebieW twojej ręce jest świat. W twojej białej zechcesz będzie jasny, genialny, gorący,WybrzeżeMeduzy rozrzucone niedbale,muszle, które piasek grzebie,Wydarty bukietJuż zwiędły kwiaty w bukieciewydartym mi siłą z długoLekarz-przyjaciel, próśb mych wysłuchawszy,Dał mi narkozę na cały czas wojny...Za miastem...Za miastem, nad urwiskiem, u brzegu jeziora,Blaskiem w niebo uderzając ostrym,Za wiele was tam było...Za wiele was tam było, liście,co wzdychacie tak uroczyście,Zabity w górachTrawo, trawo zielona! szumiąca kołysko!Żeby wzlecieć w obłoki, trzeba upaść nisko!Zachmurzony horyzontSkąd ten żal, skąd niepokój w tej wiejskiej dolinie,Gdzie polne róże miodem są, rumianki - mlekZachód słońcaKto pogubił te pióra różowe na niebie?Aniołowie kochania, kochania, kochania. -Zachód słońca na zamkuWawel płonie - żegnają słońce, które w dół się toczy,ZagmatwanieChwalimy czyn wojenny, że jest - mówimy - walki pragnie i wężyMusimy się łączyć rozłączaćgiąć i przechylać i prężyćZakochanaPrzedwczoraj drżała, pełna ognia,Wczoraj czuwała płacząc do dnia,ZakochaniWicher chmury rozwiesza, szumizapachami,Zakochani nad morzemZakochani przechodzą patrząc sobie w chudzi, na lodziePod zamkiem moim w słońcu popękały lody!Chwila, a runie wszystko, szamocząc się z losem!ZamętPołamały się szczeble w drabinie Stworzenia: To nie owad - to Człowiek tnie, lecąc na oślep, Nie ptaki -Zanurzcie mnie w niegoZanurzcie mnie w Niegojakby różę w dzbanekZapach jesiennyJuż liście zieloną wyzionęły duszęi pachnie nią teraz ten park,Zapomniane pocałunkiKto liczy nasze pocałunki,kto na nie zważa?ZaproszenieWy wiewiórki tańczące wśród liściwy cietrzewie profesjonaliściZapytanieMoże jeszcze potrafię, z właściwą zwierzętomSłodyczą bierną i ciemną,Zardzewiałe róże jesieniZardzewiałe róże jesienipatrzą w przestrzeń białą od deszczu -ZawódWieczność woła daremnieo jeden twój pocałunek!Zawód w miłościOkrucieństwo Natury, ten zarzut surowy,Lecz słuszny, choć go serce z rozpaczą odgania,ZazdrośćNie zazdroszczę tej młodej dziewusze,biegnącej z pięknym chłopcem, co się o nią stara,ZdobyczW gęstej puszczy przez gęste parowyBiegnie letni gronostaj piaskowy,Zdrowe miejsceSzczęśnie gwizdały kosy dziś za oknem,Na drzewie czystem, jasnem i zielonem -ŻebrakDarmo stoję i żebrzę od godzin tak wielu!Wiatr tylko liść mi rzucił w nadstawiony śniegiGdzie zeszłoroczne śniegi? Chcecie, to wam szczytach, het! na turniach pod nieba tancerzzwiędły suknie i wachlarz z piór strusichczas opada jak chmura szarańczyZielone miastoKraków cały jest w liściach,błyszczących po letnim deszczuZłota łódźGdzie czarna wzbiera północ,wąski nów jest jak czółno,Złota stronicaPorywczy wiatr historii, o niezwykłej sile,W otwartej Księdze Świata, ciężkiej od stuleci,Złote myśli kobietyZalotność jest pachnąca i różowa,a mądrość żółta i z nocnym mrokiem zaplatają matę,matę szeroką, półciemną, półjasną,Zmierzch na morzuWybrzeże coraz to bledszew liliowej półżałobieZraniona gazelaDusza jest nieulękłą,że nicość na życie zamienia -ŻurawieO żurawie na niebie krwawym!O kluczu lekki i złoty,Zwiędłe kwiaty w salonieZżółkłe strzępy,jedwabiste włosy,Zwodnicza przeszłośćPrzeszłść moja... Wyraźnie, jak w stereoskopie,Staje mi przed oczami. Piękna! Raj bez mała!Zwykłe matczyskoMatka Gracchów? Rzymska matrona?Propagandowe nazwisko?ŻycieŻycie jest tak gwałtowne! Przerywa, nie słucha,napada, krzyczy, tupie, męczy, zmienia maskę,

sanah Текст песни Pocałunki: Wciąż powta-a-a-a-rzasz uparcie i skrycie / Patrzysz w o-o-o-o-okno i s

Maria Pawlikowska-Jasnorzewska - Nie widziałam Cię "Nie widziałam Cię już od miesiąca. I nic. Jestem może bledsza, Trochę śpiąca, trochę bardziej milcząca, Lecz widać można żyć bez
Cytaty i wiersze "Skradam się "Nie widziałam Cię już od miesiąca. I nic. Jestem może bledsza, trochę śpiąca, trochę bardziej milcząca.
Jest to krótka opowieść porzuconej kobiety. Monolog kobiety skierowany jest do byłego ukochanego. Wiersz zawiera puente „można zyc bez powietrza” – potwierdzenie tragizmu i rozpaczy cierpiącej kobiety która nie może sobie poradzić z samotnoscia. Miłosc jest dla poetki powietrzem,czyms bez czego zyc nie można. Dziękuję Ci po prostu za to że jesteś za to że nie mieścisz się w naszej głowie, która jest za logiczna za to że nie sposób Cię ogarnąć sercem, które jest za nerwowe za to że jesteś tak bliski i daleki że we wszystkim inny za to że jesteś już odnaleziony i nie odnaleziony jeszcze że uciekamy od Ciebie do Ciebie za to że
Check out wiersz's art on DeviantArt. Browse the user profile and get inspired. nie widziałam cię już od miesiąca i nic, jestem może bledsza trochę śpiąca
„Nie widziałam cię już od miesiąca. I nic. Jestem może bledsza, trochę śpiąca, trochę bardziej milcząca, lecz widać można żyć bez powietrza!” Maria Pawlikowska-Jasnorzewska „Me­du­zy roz­rzu­co­ne nie­dba­le, musz­le, któ­re pia­sek grze­bie, i ryba opusz­czo­na przez fale, jak ser­ce moje przez cie­bie.” Takie zbliżenie może wywołać motyle w brzuchu, rumieniec na twarzy i silne emocje lub nie poruszyć w niej nic, co będzie oznaczało tyle, że ten związek jest już przeszłością. Podsumowanie. Utwór Kazimiery Iłłakowiczówny to bardzo poetycki i subtelny obraz sprzeczności targających sercem kobiety. Płeć piękna potrafi nawet "Nie widziałam Cię już od miesiąca. I nic. Jestem może bledsza, trochę śpiąca, trochę bardziej milcząca. Lecz widać można żyć bez powietrza." — Maria Pawlikowska-Jasnorzewska * Miłość Nie widziałam cię już od miesiąca. I nic. Jestem może bledsza, trochę śpiąca, trochę bardziej milcząca, lecz widać można żyć bez powietrza! Listy Do pieca, miłosny zeszycie! Do pieca, listy- stos cały! A żeście z ognia powstały, więc w ogień się obrócicie! Ogród Gdy wiosna zaświta, .